… a w sumie 50 lat pracy zawodowej ma za sobą Andrzej Katrzyński. Niedawno pożegnał się ze współpracownikami, nie tylko z Zakładu Destylacji, gdzie był zastępcą kierownika. Pan Andrzej ma już 72 lata, ale nadal jest w dobrej formie.
Do budującej się rafinerii przyjechał najpierw na rekonesans w 1974 roku. Trafił do wynajętego w „Fosforach” budynku administracyjnego, gdzie kierownik kadr Zygmunt Flis przeprowadził z nim rozmowę kwalifikacyjną. W tym czasie pracował w Zakładach Celulozowo-Papierniczych w Świeciu jako kierownik zmiany. Do pracy w Gdańsku namówili go koledzy, którzy wcześniej zatrudnili się w rafinerii. Wkrótce po rozpoczęciu pracy w lutym 1975 r. został wysłany do rafinerii w Płocku na szkolenie, a po powrocie skierowano go do pracy przy budowie rafinerii, a potem do Zakładu Paliwowego – PZP-2, gdzie szybko został sterowniczym instalacji hydroodsiarczania benzyny – 200.
W grudniu 1975 rafineria ruszyła. Na początku „setka” przerabiała ropy arabskie: Zakum, Kuwait. Później doszła Irańska lekka, Kirkuk, Brent, rosyjska rurociągowa i wiele innych. Ropy były przerabiane samodzielnie lub w mieszankach, zależnie od zapotrzebowania na określone paliwa czy oleje. W tamtych czasach o tym, które ropy będą przerabiane oraz o planie produkcji decydowało Zjednoczenie Przemysłu Rafineryjnego i Petrochemicznego.
W 1981 r. został mistrzem, a w 1983 – kierownikiem Wydziału PZP-1, gdzie najważniejsza była instalacja destylacji ropy – 100, wówczas produkująca 2 razy mniej niż obecnie. Zarządzał też instalacją 200, zbiornikami z ropą, pochodnią, a od 1986 r. również instalacją merox, produkującą paliwo lotnicze JET A1. Do 1986 r. instalacja nie pracowała, bo samoloty wojskowe i cywilne były tylko produkcji radzieckiej i mogły tankować tylko paliwo z radziecką normą. W 1986 r. Rosjanie wyrazili zgodę na stosowanie JET-A1 do samolotów ich produkcji.
Na stanowisku kierownika PZP-1 A. Katrzyński pracował ponad 30 lat, a następnie, po powstania Zakładu Destylacji, przeszedł tam jako zastępca kierownika zakładu – wraz z instalacją 100, dwoma meroxami i pochodniami. Pracował tu do emerytury.
Pan Andrzej przez 40 lat zarządzał ludźmi i jest zwolennikiem indywidualnego podejścia do każdego pracownika. Najtrudniejsze pod względem kadrowym były lata 80., gdy zarobki w rafinerii były niskie i często ratowano się osobami bez przygotowania. A do dyscypliny i zakazu spożywania alkoholu nie przywiązywano takiej wagi jak obecnie. Mistrz i kierownik musieli sporo energii poświęcać na utrzymanie dyscypliny.
Pan Andrzej po 70-ce nadal jest bardzo aktywny, jeździ na rowerze, gra w piłkę i nie narzeka na zdrowie. Jego największą pasją, której nie udało mu się w pełni zrealizować, bo pilotował tylko szybowce, jest lotnictwo.