W związku z 40-leciem rozpoczęcia produkcji przez Rafinerię Nafty Gdańsk zwróciliśmy się do ówczesnego dyrektora rafinerii z prośbą by podzielił się z nami swoimi wspomnieniami z czasów budowy rafinerii.
40 lat temu – w grudniu 1975 roku Rafineria Nafty „Gdańsk” rozpoczęła działalność produkcyjną. Dokładnie 8 grudnia podano – na instalację 100 – ropę, dostarczoną w sierpniu ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich tankowcami „Pieniny” i „Kasprowy Wierch” i rozpoczęto cyrkulację na zimno. Pierwszą benzynę otrzymano 12 grudnia, a kolejne produkty w ciągu następnych dni.
Kilkakrotnie pytano mnie, jak zapamiętałem ten 1975 rok, rok ostatecznej batalii o przyspieszenie inwestycji, rok rozruchów mechanicznych i technologicznych szeregu instalacji i węzłów produkcyjnych. Pytano, jakie problemy, zagadnienia i trudności stawały wówczas przed kadrą techniczną zakładu.
Budowa rafinerii wiosną 1975 roku . Z prawej strony komina technologicznego widzimy wysoką kolumnę instalacji 100 – destylacji atmosferycznej, która w grudniu 75 już będzie przerabiała ropę.
Budowa nowego zakładu produkcyjnego, całkowicie od zera, jego uruchomienie i eksploatacja rzeczywiście nastręcza ich wiele. Wybranie optymalnego schematu technologicznego, wybór i zakup właściwych licencji, pozyskanie odpowiednich wykonawców robót budowlano-montażowych, dostawców itp. już na początku stwarzało wiele problemów. Tym bardziej, że mowa tu o rafinerii zintegrowanej stosującej inne, nowsze od dotychczas nam znanych rozwiązania techniczne. Również prowadzenie tej inwestycji odbywało się w warunkach całkowicie odmiennych od dzisiejszych. Na rynku panowały wówczas firmy budowlano-montażowe – na zaangażowanie których trzeba było uzyskać odpowiedni „limit przerobowy”, a na wiele materiałów (stal, rury, kable itd.) trzeba było mieć tzw. przydziały – z reguły niewystarczające.
Dalsza część bloku paliwowego wiosną 1975 roku
Stwierdzić również należy, że Rafineria Gdańska była na Wybrzeżu dzieckiem niechcianym. Zapatrzone ślepo w monokulturę stoczniową władze lokalne niechętne były lokalizacji jakichkolwiek innych przedsiębiorstw na swoim terenie.
W ramach czynu partyjnego na budowie też pracował I sekretarz KW PZPR Tadeusz Fiszbach i wojewoda Tadeusz Bejm
W wybrzeżowej prasie ukazywały się permanentnie artykuły ostrzegające mieszkańców Trójmiasta przed strasznymi konsekwencjami, jakie przyniesie im ta budowa. Pisano o zatruciu ropą naftową plaż, skażeniu wód i powietrza lub wreszcie zabraniu przez przyszłą załogę mieszkań przeznaczonych dla dotychczasowych mieszkańców. Nadmienić należy, że Rafineria z własnych środków wybudowała, w ramach prowadzonej inwestycji, ponad 2000 mieszkań. Tego typu działania nie ułatwiały nam pracy i w ich rezultacie wiele prostych spraw trzeba było załatwiać przez Warszawę.
W trakcie budowy rafinerię odwiedził I sekretarz KC PZPR Edward Gierek. Za nim – Andrzej Woroniecki
Osobną bardzo poważną sprawą była lokalizacja – wybrana zresztą zgodnie z naszymi sugestiami w Gdańsku w widłach Martwej Wisły i kanału Rozwójka – na terenie bagnistym, pełnym zbutwiałych pni, torfowisk i oczek wodnych. Taki teren stwarzał dodatkowe, poważne, niespotykane na innych budowach problemy.
Przed rozpoczęciem jakichkolwiek robót budowlanych należało go odwodnić poprzez wykonanie sieci drenażowej wraz z pompowaniem, a następnie podwyższyć o około 1,5m poprzez nawiezienie odpowiedniej ilości piasku. Wykonanie tych prac zajęło nam prawie cały rok 1972, który był dla nas inwestycyjnie stracony.
Dziś wspominamy grudzień 1975 jako miesiąc, w którym na podstawową jednostkę produkcyjną – destylację atmosferyczną podano ropę naftową.
Podczas oficjalnego otwarcia rafinerii Andrzej Woroniecki został odznaczony oficerskim krzyżem Orderu Odrodzenia Polski
Należy jednak pamiętać, że aby było to możliwe, trzeba było najpierw uruchomić szereg innych obiektów, instalacji i węzłów, które to podanie ropy limitowały.
Niezbędne w tym celu były między innymi:
- Produkcja pary – EC
- Prąd elektryczny – Główny Punkt zasilania 110kV i szereg podstacji
- Sieć wodno-kanalizacyjna – wraz z uzdatnianiem
- Oczyszczalnia ścieków
- Sieć wody przeciwpożarowej
- Instalacje KiA (automatyka)
- Sieć instalacji gazów zrzutowych wraz z pochodnią
- Odpowiednie przygotowanie parku zbiorników
I jeszcze wiele innych, niezbędnych dla zabezpieczenia pewności ruchu i bezpieczeństwa.
Prowadzenie rozruchów tych instalacji nie było w wielu przypadkach łatwiejsze niż prowadzenie rozruchu DRW. Odbiorem poszczególnych urządzeń, ich sprawdzeniem, płukaniem, uszczelnianiem, odtlenianiem, sprawdzaniem urządzeń kontrolno-pomiarowych itp. zajmowali się pracownicy Rafinerii już od II kwartału 1975 roku.
Dla mnie osobiście najbardziej stresującym było przyjęcie ropy do zbiorników Rafinerii (07-08-1975) z uwagi na obawy ewentualnego nierównomiernego osiadania zbiorników lub ich przewrócenia, co sugerowało kilka „naukowych” opracowań. Decyzja o montażu zbiorników na poduszce żwirowej zamiast pali i fundamentów, obciążała mnie osobiście. Było to również przedmiotem dyskusji wielu gremiów. Wprawdzie przeprowadzone przez nas próby wodne wypadły pozytywnie, to jednak nutka niepewności pozostała. Tak czy inaczej, ta część planu inwestycyjnego zakończyła się sukcesem. W dniu 19 grudnia 1975 roku na tankowiec „Beskidy” załadowano pierwszą partię oleju opałowego.
Biorąc pod uwagę ówczesne uwarunkowania był to bezsprzecznie sukces – sukces ludzi – pracowników zakładu. Wielu z nich przyszło do zakładu prosto z uczelni, inni z różnych stron Polski, różnych zawodów i z różnym bagażem doświadczeń – połączył ich wspólny cel.
Henry Ford powiedział, że firmy potrzebują inteligentnych, młodych ludzi, mających wyobraźnię i odwagę przewrócić wszystko do góry nogami, gdyby tylko mogli to zrobić. Potrzebują jednak także ludzi starszych, doświadczonych, którzy powstrzymają ich przed postawieniem na głowie tego, co powinno stać na nogach.
Uważam, że taką właśnie ekipę udało się stworzyć w Rafinerii Gdańsk. Nie waham się stwierdzić, że była ona najbardziej kompetentna, zaangażowana i ofiarna ze wszystkich, z którymi dotychczas współpracowałem. Nie wymieniam tu nazwisk, bo musiałbym podać ich bardzo wiele. Wszyscy oni zasłużyli na słowa uznania. Dzięki ich wiedzy, umiejętnościom i pasji Rafineria „Gdańsk” była w tym czasie jedynym zakładem, który został wybudowany od podstaw, przekazany do eksploatacji w planowanym terminie i budżecie i który przedterminowo osiągnął projektowe zdolności produkcyjne.
Być może była to rzeczywiście budowa szalona i niepowtarzalna jak mówi się o niej w książce o Rafinerii. Może i my wszyscy, cały zespół nadzorujący i prowadzący tę inwestycję, byliśmy szaleni i niepowtarzalni.
Myślę, że najlepiej oddaje klimat tamtych lat fragment wiersza Agnieszki Osieckiej:
„Myśmy żyli jak na wietrze
Myśmy żyli niezbyt grzecznie
Myśmy żyli niebezpiecznie
Ale jak!!”
Andrzej Woroniecki, dyrektor naczelny Rafinerii Nafty „Gdańsk” w budowie, a później
Gdańskich Zakładów Rafineryjnych