We wtorek 17 stycznia rada nadzorcza Energi odwołała prezesa Dariusza Kaśkowa. Razem z nim posady stracili wiceprezes ds. finansowych Mariusz Rędaszka oraz Przemysław Piesiewicz.
Plotki o możliwym odwołaniu zarządu Energi krążyły od kilku miesięcy. Prezesa Kaśkowa i jego zarząd mianował minister skarbu Dawid Jackiewicz, który stracił stanowisko w niełasce prezesa PiS wraz z likwidacją resortu skarbu.
Według nieoficjalnych informacji szef resortu energii Krzysztof Tchórzewski nie był zadowolony ze sposobu w jaki zarząd pełni swoją funkcję. Trudno jednak nie zauważyć, że do kierowania jedną z największych firm energetycznych w kraju powołano ludzi niemających dużego doświadczenia w sektorze. Dariusz Kaśków pracował wcześniej krótko w płockim rejonie energetycznym Energi, a największe doświadczenie zawodowe zdobył pracując na różnych szczeblach samorządu.
Spółka wykonywała jednak dokładnie to, czego chciał od niej resort energii. W zeszłym roku zaangażowała się w dokapitalizowanie Polskiej Grupy Górniczej, a w grudniu ogłosiła, wspólnie z Eneą, przetarg na nowy blok w Ostrołęce wart 5,5 mld zł.
Energą pokieruje na razie oddelegowany z rady nadzorczej Jacek Kościelniak. To były poseł PiS i wysoki urzędnik KPRM przy premierze Jarosławie Kaczyńskim. Po porażce PiS w wyborach w 2007 został wiceprezesem Najwyższej Izby Kontroli.
Rada nadzorcza ma rozpisać konkurs na członków nowego zarządu.
Najważniejsze pytanie brzmi, czy resort energii będzie chciał mieć w Enerdze zaufanego człowieka z partii czy też kogoś z doświadczeniem w branży? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
fot. Energa