Na zdjęciu:
Dziedziniec francuskiego ministerstwa ochrony środowiska, gdzie odbywa się szczyt. (Thibault Camus / AP (AP Photo/Thibault Camus))
– Wcześniej – zaproponował Fabius – zjedzmy lunch. – I jak tu nie kochać Francji?! – komentowało wielu uczestników konferencji.
Nie więcej niż 2 st. Celsjusza
Spotkanie delegatów zostało wznowione późnym popołudniem w sobotę. O 19:27 w sali plenarnej rozległy się owacje – wszystkie państwa zaakceptowały porozumienie klimatyczne. Mamy więc pierwszą umowę zakładającą redukcję emisji gazów cieplarnianych na całym świecie (protokół z Kioto podpisany w 1997 r. nie nakładał tego obowiązku na państwa rozwijające się, w tymChiny, które dziś odpowiadają za 27 proc. światowej emisji dwutlenku węgla). Będzie obowiązywać od 2020 r.
Co znalazło się na 31 stronach dokumentu, którego celem jest zahamowanie groźnych dla ludzkości i innych gatunków globalnych zmian klimatu? Po pierwsze, wezwanie do ograniczenia globalnego ocieplenia do najwyżej 2 st. C w porównianiu z czasami przed wybuchem rewolucji przemysłowej w XVIII w., a najlepiej utrzymanie go na poziomie maksymalnie 1,5 st.
Po drugie, stwierdzenie, że dotychczasowe cele redukcyjne przedstawione przez uczestników COP 21 w Paryżu (kolejnej konferencji państw-stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie Zmian Klimatu z 1992 r. – UNFCCC) mocno rozmijają się z tym celem. Według analiz naukowców, jeśli zgłoszone przez państwa cele redukcji emisji gazów cieplarnianych, w tym najważniejszego dwutlenku węgla, wejdą rzeczywiście w życie, średnia temperatura Ziemi podskoczy o blisko 3 st. w porównaniu z czasami przedprzemysłowymi. Już w 2015 r. ma ona wzrosnąć o 1 st.
Obecnie ludzkość emituje w powietrze blisko 36 mld ton CO2 rocznie. Jeśli strony dotrzymają swoich zobowiązań, do 2030 r. światowa emisja dwutlenku węgla wzrośnie aż do 55 mld ton rocznie. Według porozumienia, żeby globalne ocieplenie nie przeskoczyło 2 st. C, roczna emisja CO2 w 2030 r. nie może jednak przekroczyć 40 mld ton rocznie. Potem powinna zacząć ostro spadać.
Porozumienie wzywa też ONZ-towski Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC), by do 2018 r. zaproponował scenariusz redukcji emisji, zgodnie z którym ocieplenie nie przekroczy magicznych 1,5 st. Po trzecie, porozumienie wzywa swoich sygnatariuszy, by co pięć lat od jego wejścia w życie pokazywali, jak redukują swoją emisję C02 i odnawiali (najlepiej zaostrzali) swoje cele redukcyjne. Po czwarte, potwierdza powołanie funduszu klimatycznego, od 2020 r. zasilanego przez państwa rozwinięte łączną kwotą 100 mld dol., który miałby wesprzeć w walce ze zmianami klimatu państwa rozwijające się.
Po piąte, wzywa strony, żeby jeszcze przed 2020 r. podjęły działania na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych, np. przez ratyfikację aneksu do protokołu z Kioto (czego w imieniu Polski odmówił ostatnio prezydent Andrzej Duda).
Po szóste, uznaje, że różne państwa mają różne zobowiązania dotyczące redukcji emisji gazów cieplarnianych. Wynikają one m.in. z ich rozwoju gospodarczego. Dojście do szczytu emisji może państwom rozwijającym się zająć więcej czasu.
Po siódme, redukcja emisji gazów cieplarnianych ma się zacząć jak najszybciej, a w drugiej połowie wieku świat powinien przestawić swoją gospodarkę na tzw. zeroemisyjność. Krajowe gospodarki mają wtedy emitować taką samą ilość gazów cieplarnianych, jaką przyroda i ewentualne nowe technologie ich pochłaniania będą ściągać z powietrza. – Zaproponowany właśnie tekst porozumienia szczególnie podkreśla odpowiedzialność państw bogatych za zmiany klimatu i walkę z nimi – uznał prezydent Hollande.
Wypadła dekarbonizacja
Nawet delegacja Polski – kraju, który blisko 90 proc. energii elektrycznej produkuje z węgla – miała prawo do zadowolenia. Z tekstu porozumienia zniknęło bowiem słowo „dekarbonizacja”, które prezydent Duda uznał ostatnio za „herezję”. Znalazły się w nim za to ściągające dwutlenek węgla z powietrza lasy – a minister środowiska prof. Jan Szyszko uważa je za polską metodę na redukcję emisji CO2. No i według umowy Polska nie będzie musiała składać się na fundusz klimatyczny dla krajów rozwijających się.
Przyjęte w sobotę porozumienie paryskie ma być podpisywane od kwietnia przyszłego roku w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, a potem albo ratyfikowane przez poszczególne państwa albo inaczej wprowadzane do krajowych regulacji prawnych. Np. w USA, które są drugim światowym producentem CO2, zapewne zostanie wprowadzone w życie za pomocą regulacji Agencji Ochrony Środowiska – bo zdominowany przez Republikanów senat nie zatwierdziłby umowy podpisanej przez prezydenta Obamę. Porozumienie wejdzie w życie miesiąc po tym, jak zostanie zatwierdzone w co najmniej 55 krajach, które odpowiadają w sumie za co najmniej 55 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych.
Komentarze do porozumienia
Prof. Hans Joachim Schellnhuber, szef Instytutu Badania Klimatu w Poczdamie w Niemczech: – Żeby ustabilizować klimat, światowa emisja dwutlenku węgla musiałaby zacząć spadać grubo przed 2030 r. Lasy czy nowe technologie mogą oczywiście pomóc w ściąganiu nadmiaru CO2 z powietrza i wychwytywaniu go z kominów, ale kluczem jest ograniczenie produkcji dwutlenku węgla.
Prof. Kevin Anderson, wiceszef Centrum Zmian Klimatu im. Tyndalla w Wielkiej Brytanii: – Wezwanie, by redukcja emisji CO2 zaczęła się „jak najszybciej”, nie jest naukowym podejściem do problemu. Dla krajów, które są najbardziej narażone na zmiany klimatu, tekst porozumienia będzie niebezpieczny, a może być nawet zabójczy.
Kumi Naidoo, szef Greenpeace’u: – Porozumienie ustawia paliwa kopalne po złej stronie historii. Jego tekst został rozwodniony, a nawet zatruty przez ludzi, którzy niszczą naszą planetę. Ale zawiera ważny imperatyw ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 st. C. Ta liczba, a także cel przejścia do gospodarki zeroemisyjnej w drugiej połowie wieku wywołają konsternację w zarządach kompanii węglowych oraz w pałacach pobudowanych w państwach eksportujących ropę. Największym zadaniem będzie teraz osiągnięcie celów porozumienia. Na razie drabina, po której chcemy wdrapać się do 1,5 st., jest za krótka.
Urszula Stefanowicz, Koalicja Klimatyczna zrzeszająca 23 polskie organizacje pozarządowe: – To przełom. Po raz pierwszy cały świat jest gotowy do podjęcia wspólnego wysiłku na rzecz ograniczania negatywnego wpływu na klimat. Realizacja zaplanowanych działań nie wystarczy jednak do zahamowania wzrostu średniej temperatury Ziemi znacznie poniżej 2 st C.
Państwa muszą więc, najlepiej jak najszybciej, zrewidować swoje zobowiązania dotyczące redukcji emisji gazów cieplarnianych. Konieczne jest też wzmocnienie planowanego wsparcia finansowego i technologicznego dla krajów najsłabiej rozwiniętych i najbardziej narażonych na skutki zmian klimatu. Niezależnie jednak od słabości umowy kierunek, który ona wyznacza, już się nie zmieni. To wyraźny sygnał dla państw, korporacji, inwestorów, że świat będzie odtąd rozwijał gospodarkę niskoemisyjną.
Ban Ki-moon, sekretarz generalny ONZ: – Nie mogliśmy pozwolić, żeby walka o perfekcyjną umowę zaszkodziła naszemu wspólnemu dobru.