csm_dsc_0177_26a243f6a8

Naszym zdaniem Komisja posługiwała się w stosunku do polskiej energetyki niewłaściwymi danymi. Polskie postulaty zyskały już poparcie części krajów naszego regionu – mówi w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej, Paweł Sałek. 

Polska zaskarżyła do Trybunału Sprawiedliwości UE nowe normy emisji dla energetyki – tzw. konkluzje BAT.

BiznesAlert.pl: Ubiegły rok stał po znakiem podjęcia kluczowych decyzji dla kształtu polityki energetyczno–klimatycznej. W przypadku tzw. konkluzji BAT (Best Available Techniques), w odniesieniu do dużych obiektów energetycznego spalania, Polska nie zdołała przeforsować swojego stanowiska. Czy pozostało nam tylko odwoływanie się do Trybunału Sprawiedliwości UE?

Wiceminister środowiska, pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej, Paweł Sałek: Przypomnę, że w połowie sierpnia 2017 r., po opublikowaniu decyzji wykonawczej Komisji Europejskiej ustanawiającej konkluzje dotyczące najlepszych dostępnych technik, złożyliśmy skargę do TSUE i mamy nadzieję, że inne kraje, które na etapie głosowania były temu rozwiązaniu przeciwne, poprą nas w Sądzie. Nasz pierwszy zarzut obejmuje, przede wszystkim, ustalenie w decyzji o konkluzjach BAT zbyt surowych i nieadekwatnych poziomów emisji powiązanych z najlepszymi dostępnymi technikami. Uważamy, że poziomy te zostały ustalone w oparciu o błędne lub niereprezentatywne dane. Mówiąc wprost, Komisja posługiwała się niewłaściwymi danymi, jeśli chodzi o naszą energetykę.

Drugi zarzut dotyczy niewłaściwego, naszym zdaniem, trybu głosowania nad przyjęciem konkluzji BAT. Złożyliśmy w terminie wniosek o głosowanie w systemie nicejskim nad opinią dotyczącą konkluzji BAT, nie został on jednak uwzględniony. Głosowanie, które odbyło się 28 kwietnia 2017 r., przeprowadzono w systemie lizbońskim. Gdyby głosowanie odbyło się w systemie nicejskim, mielibyśmy mniejszość blokującą.

Czyli jest wciąż szansa na zyskanie sojuszników w sprawie naszej skargi do TSUE?

Przeciw nowym regulacjom głosowało wówczas osiem krajów…

W tym Niemcy…

…Tak, Niemcy również były przeciw, ale nie mogę zapewnić, czy będą nas popierać w zakresie naszej skargi. Liczymy jednak na zaangażowanie innych krajów. Dotychczas poparcie naszego wniosku w Sądzie zadeklarowały Czechy, Bułgaria i Rumunia. Jeśli pyta Pan o Niemcy, to przypomnę, że Berlin był zdecydowanie przeciw nowym regulacjom. Takie same stanowisko wyraziły ponadto Finlandia, Słowacja, i Węgry.

Mówił Pan, że implementacja konkluzji BAT, to dla polskiej energetyki koszt rzędu 10 mld zł. Czy stać nas na taki wydatek?

Ta kwota to ogólny koszt dostosowania przedsiębiorstw do nowych przepisów, jednak wiele firm już teraz jest w trakcie przystosowania instalacji do tych norm. Mam nadzieję, że w ciągu czterech lat zdążymy. Liczymy jednak na pozytywne rozpatrzenie naszej skargi. Proszę zwrócić uwagę, że modernizowane lub budowane moce wytwórcze spełniają lub będą spełniać nowe normy, niezależnie od procesu legislacyjnego. Za 10 lat spodziewamy się przeglądu wprowadzonych konkluzji BAT.

W lutym odbyło się głosowanie w sprawie uzgodnienia wspólnego stanowiska Rady Unii Europejskiej w sprawie reformy systemu handlu emisjami. Polska wówczas także nie zrealizowała w pełni swoich wcześniejszych postulatów.

W lutym Rada uzgodniła stanowisko w ramach tzw. podejścia ogólnego, mimo iż wypracowanym przepisom sprzeciwiało się początkowo 11, a później 9 państw członkowskich. Należy podkreślić, że nie był to jednak koniec prac nad reformą systemu handlu uprawnieniami do emisji.
Pod koniec 2017 roku zakończyły się tzw. trilogi, a więc negocjacje między Komisją, Parlamentem Europejskim i Radą, w ramach których udało się zrealizować dużą część polskich postulatów.

Dla Polski najważniejszy wydawał się sposób podziału środków w ramach tzw. Funduszu Modernizacyjnego dla krajów, które potrzebują wsparcia finansowego, aby sprostać transformacji energetycznej w stronę tzw. zielonej energetyki. Bułgaria i Rumunia w efekcie będą mogły korzystać z tego funduszu na rzecz kogeneracji węglowej. Polska nie znalazła się w tej grupie.

Bułgaria i Rumunia rzeczywiście zostały specjalnie potraktowane. Umożliwiono im wykorzystanie środków z Funduszu Modernizacyjnego na finansowanie modernizacji ciepłownictwa opartego na węglu, pod warunkiem, że równowartość zainwestują w OZE i efektywność energetyczną w ramach art. 10 c. Jest to więc „gorzki cukierek”. W mojej opinii był to specjalny zabieg mający na celu osłabienie pozycji negocjacyjnej Polski, w tym możliwości utworzenia ewentualnej mniejszości blokującej.

A Polska?

W ramach negocjacji Polska uzyskała możliwość zwiększenia puli środków, które zostaną przyznane energetyce i posłużą modernizacji sektora, o co zabiegaliśmy.  Po pierwsze, zwiększono z 40 do 60 proc. liczbę uprawnień do emisji z puli aukcyjnej, które można przeznaczyć na modernizację sektora energetycznego w ramach derogacji dla energetyki (art. 10c), w tym na wsparcie modernizacji instalacji węglowych.
Po drugie, w ramach Funduszu Modernizacyjnego dużym sukcesem Polski jest zmiana sposobu zarządzania Funduszem oraz możliwość warunkowego zwiększenia Funduszu Modernizacyjnego.

Dzięki temu Funduszowi można będzie współfinansować rozwój tzw. zielonej energetyki, OZE, poprawę efektywności energetycznej. Możemy więc wspierać rozwój farm wiatrowych, geotermię, rozwój sieci ciepłowniczej, biogazownie, farmy fotowoltaiczne czy elektromobilność. Chciałbym także zauważyć, że dzięki naszym zabiegom nie wprowadzono ostatecznie zapisu o standardzie emisyjnym dla inwestycji, co jest szczególnie istotne w kontekście negocjacji innych aktów prawnych dotyczących energetyki (w ramach tzw. „pakietu zimowego”).

Jaki będzie rozkład środków w ramach tego Funduszu?

Polska jest największym beneficjentem Funduszu Modernizacyjnego, otrzyma ponad 43% jego środków. Natomiast odnośnie szczegółów dotyczących funkcjonowania Funduszu, sposobu przepływu środków oraz wyboru kierunków wsparcia rozmowy są jeszcze prowadzone. Chodzi między innymi o podział środków na projekty i programy.

Pod koniec roku przedstawiciele państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego osiągnęli porozumienie w sprawie nowych, wiążących celów redukcji CO2 dla takich sektorów, jak rolnictwo, transport czy sektor komunalny na lata 2021-2030. Także w tym obszarze Polska nie była zadowolona z efektów rozmów. Do końca przyszłej dekady będziemy musieli zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych w sektorach o 7 proc. w stosunku do 2005 r. Czy zdążymy?

Polska dysponuje potencjałem redukcyjnym, który w perspektywie do roku 2030 pozwoli osiągnąć wyznaczony cel. Emisyjność tych sektorów i tak powinna się zmniejszać, niezależnie od przyjętych norm. Mamy nadzieję, że pomoże nam tym w zakresie program elektromobilności. Ponadto Polska z sukcesem zabiegała o wprowadzenie rezerwy asekuracyjnej, która stanowi swego rodzaju zabezpieczenie dla realizacji celu.

Dużym wyzwaniem wydaje się jednak budownictwo.

W tym zakresie, jeśli chodzi o budynki o dużej kubaturze i ich termomodernizację, inwestycje cały czas postępują. Widać to choćby w obrębie blokowisk. Zaczynamy także inwestycje dotyczące budownictwa jednorodzinnego. To jest jednak kwestia indywidualnych decyzji i składania wniosków o wsparcie. Inwestorzy muszą pamiętać, że to wsparcie pochodzi z pieniędzy publicznych, a więc każda taka inwestycja musi być rzetelnie rozliczona.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki 

Sałek: Spór o zanieczyszczenia skończy się w sądzie (ROZMOWA)